Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/189

Ta strona została skorygowana.

do wspólnego obiadu, przyczem dla uczczenia gościa postawił butelkę wina szampańskiego.
Na wsi idą na spoczynek wcześnie, i o godzinie dziewiątej, Gaston przekonany, iż przygotował wszystko dla zapewnienia przyszłości, i że nikt na świecie, nawet pani Daumont nie zdoła przeszkodzić jego połączeniu się z Teresą, udał się do przygotowanego sobie pokoju i zasnął najspokojniej.
Niestety! rachował, nie biorąc na uwagę niezłomnej woli i uporu złej matki.
Wstał równo ze dniem i wyszedł na przechadzkę. Okrążył staw i szukał najpiękniejszych widoków i miejsc, do których chodziłby z Teresą w chwilach nudów, gdyby się kiedy zdarzały. Wrócił do oberży o godzinie dziesiątej i zastał już oczekujących mularza i stolarza.
Zaprowadził ich do ogrodu, i wytłumaczył im na miejscu plan, bardzo zresztą prosty; chodziło bowiem o wzniesienie budynku lekkiego, oświetlonego z góry przez otwór z dachu. Mały piec miał dostarczać ciepła. Obaj rzemieślnicy przyrzekli ukończyć budowę za tydzień.
Gaston zjadł obiad w oberży, i o godzinie dziewiątej wieczorem był już z powrotem w swojem mieszkaniu przy ulicy Bochard-de-Saron.
Eugenja Daumont, jej mąż i Teresa znajdowali się w tej chwili u barona Jerzego Rittera.
Lecz cofnijmy się o kilka godzin wstecz.
O godzinie szóstej wszedł do gabinetu barona