Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/214

Ta strona została skorygowana.

widziałem i urządził tak, że najzręczniejszy nawet ajent tajny nie trafi na nasze ślady. Powiedz więc, ukochana, czy zgadzasz się odjechać i podzielać ze mną to życie w samotności aż do dnia, w którym przed Bogiem i ludźmi będę mógł nazwać cię moją?
Jedna tylko rzecz mogłaby mię powstrzymać od tego... to miłość córki dla rodziców i należny im szacunek... Otóż, moi rodzice postępują zemną tak, jak gdyby chcieli w mem sercu wytępić te uczucia. Ja jestem dla nich rzeczą sprzedażną, towarem, za który mogą wziąść wiele. Nie troszczą się o moje szczęście, poświęcają je bez wahania i bez wyrzutów sumienia, jedynie dla zaspokojenia swych pragnień egoistycznych i żądzy zbytków.. oni są moimi nieprzyjaciółmi... nabawiają mnie przestrachem, i zabiliby mnie, gdyby nie mogli złamać mego oporu... Mam prawo ich opuścić... Jestem gotowa...
— Więc trzeba napisać...
— Co?
— List do twego ojca...
— Cóż ja będę pisać?
— Ja ci podyktuję..
— Czyż to konieczne?
— Niezbędne.
— Teresa usiadła przy stoliku 1 napisała słowa następujące:

„Mój ojcze.
Małżeństwo, jakie rodzice mi narzucacie, jest dla mnie wstrętne i doprowadza mnie do rozpaczy. Wołałabym śmierć nad takie życie, pełne