zek nic nie ukrywać przed narzeczonym Teresy... baron Ritter dowiedziawszy się o tem co sie stało, został rażony apoplekcją.
— Więc baron nie żyje!... — zawołał Robert.
— Tak, a śmierć jego domaga się zemsty. Niegodny sprawca jej katastrofy, za którą sam tylko jest odpowiedzialnym, powinien być ukarany jako zabójca... chyba, że niema już sprawiedliwości na świecie! — wydeklamowała Eugenja z najwyższem oburzeniem.
— Niech pani się uspokoi — rzekł Touret — nie traćmy napróżno wyrazów i pamiętajmy, że tu potrzeba nie mówić, ale działać!... Przedewszystkiem należy odszukać córkę państwa. Być może, iż uda mi się wrócić ją wam tak czystą, jaką była, opuszczając dom... Pani sama powiedziała, iż jest ona więcej nierozsądną, niż winną. To bardzo często się zdarza... Pragnąłbym widzieć list pozostawiony przez pannę Teresę...
Eugenja podała mu go.
Touret przeczytał dwa razy, zastanawiając siej nad każdym frazesem, nad każdem słowem.
— Córka pani mogła pisać ten list, ale jestem najmocniej przekonany, że nie pisała myśli własnych. Ktoś jej dyktował...
— Z czego pan wnosisz?
— Z tonu chłodnego... żadnego zwierzenia... żadnego głosu duszy... Młoda dziewczyna, żegnająca rodziców, na zawsze, nie byłaby tak treściwą i lakoniczną. Jedynym celem tego listu było nasunąć myśl samobójstwa i uwierzylibyście w nie państwo, gdyby
Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/273
Ta strona została skorygowana.