— odrzekł rzeźbiarz, ściskając rękę przyjaciela. — Z całej duszy życzę ci powodzenia, i nie w nadziei egoistycznej, że spełnisz twą obietnicę, lecz by za powrotem do nas widzieć cię szczęśliwym.
Tak rozmawiając doszli do miejsca, z którego widać było wioskę Mongrésin.
— Daleko jeszcze? — zapytał Gausin.
— Za kwadrans będziemy na miejscu.
I rzeczywiście w kilkanaście minut stanęli przed domkiem Gastona.
— Teresa mająca rankami wiele czasu, zwykle po odjeździe Gastona, z pomocą matki Pascal i służącej, zabierała się do przygotowania obiadu, i od dwóch miesięcy, pod ich kierunkiem sama zajmowała się kuchnią. Oberżystka i Anusia pokochały ją szczerze. Obie ulegały jej z chęcią i spełniały wszystkie kaprysy dziewczęcia, które nazywały Pieszczotką, wyrażając przez ten przydomek niezmierny powab i łagodność jej charakteru.
Teresa, spostrzegłszy wchodzącego z Gastonem nieznajomego młodego człowieka, nie mogła w pierwszej chwili zapanować nad przestrachem, i żywo podniosła się z siedzenia.
— Moja droga — rzekł Gaston, który spostrzegł jej obawę — przedstawiam ci mego przyjaciela, serdecznego i prawdziwego przyjaciela, który zabawi u nas dni kilka i będzie ojcem chrzestnym naszej dziecięcia... Jestto mój towarzysz od lat najmłodszych, prawie brat... Teresa Daumot... moja żona.
Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/302
Ta strona została skorygowana.