— Czy dawno już tu mieszkają?
— Chyba nie więcej niż rok...
— W takim razie omyliłem się... Wprowadziło mię w błąd podobieństwo... Ile się należy?
— Czterdzieści ośm franków.
Touret wyjął pieniądze, i płacąc, zapytał z udaną obojętnością:
— Czy ta młoda pani często tu przychodzi?
— Codzień. Gdyby nie widziała swej córeczki rozchorowałaby się. To dobra matka.
— Do widzenia, kochana pani — rzekł Touret i odszedł w stronę stawu.
— No teraz już jestem pewnym — mówił do siebie, zacierając ręce z zadowoleniem — Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że odszukałem nareście Teresę Daumont. Ten Gaston Dauberive jest właścicielem spinki znalezionej w jego pokoju i oznaczonej cyframi G. D.
Doszedł do stacji Orry-la-Ville, wsiadł do pociągu i odjechał do Paryża. O godzinie czwartej dzwonił już do mieszkania Daumontów. Eugenja, usłyszawszy z przedpokoju głos jego, podeszła i zaprosiła go do salonu.
— Cóż za wypadek szczęśliwy sprowadza pana do nas? — zawołał Robert Daumont, Witając Toureta.
— Zaraz powiem, lecz przedewszystkiem poproszę panią, by raczyła się przekonać, czy drzwi są zamknięte; tego bowiem co mam powiedzieć nikt nie powinien słyszeć.
Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/314
Ta strona została skorygowana.