była przewrotną, hipokrytką, i czuje się szczęśliwą pomimo swej hańby. Opanowała mnie zgroza, silniejsza nad moją wolę i rozum... Daruj pan i wróćmy do pańskiego odkrycia. Cóż to za jeden jest ten Gaston Dauberive?
— Spieszyłem się, by zakomunikować państwu tę ważną wiadomość, nie chciałem bowiem stracić ani chwili i dlatego nie miałem jeszcze czasu zasięgnąć objaśnień. O Gastonie Dauberive nic nie wiem więcej. Mogę tylko państwa zapewnić, że panna Teresa od chwili ucieczki, mieszkała z nim ciągle w Monfgrèsin, niedaleko od folwarku Commelle.
Po kilku chwilach milczenia, pani Daumont, której twarz zaczęła się rozjaśniać pod wpływem jakiejś myśli, rzekła głosem już łagodniejszym.
— Powiedziałeś pan, że Teresa jest jeszcze piękniejszą, aniżeli była nią w chwili fotografowania się?
— Tak rzeczywiście...
— Więc powiedz mi — przerwała Eugenia, zwracając się nagle do męża — cóż myślisz teraz przedsięwziąć? Twoja córka żyje i jest w rękach nikczemnika, który ją wykradł i zhańbił... Taki stosunek nie może trwać dłużej... jakże więc myślisz postąpić?
— Zdaje mi się, że przedewszystkiem trzeba dowiedzieć się, co to za człowiek ten Gaston Dauberive, skąd pochodzi, czem się zajmuje, a jeżeli należy do rodziny uczciwej, zgodzić się na małżeństwo jego z Teresą, choćby tylko dla uniknięcia skandalu...
Pani Daumont gniewnie uderzyła nogą o ziemię.
Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/319
Ta strona została skorygowana.