wale, a tego właśnie pragnęła jej pani. W dwie godziny służąca opuściła służbę, jak jej poprzedniczka Julja, nie domyślając się nawet, że cała ta scena była komedją, odegraną w celu pozbycia się jej.
Potrzeba było odprawić Julję dla uniknięcia komentarzy o ucieczce Teresy; teraz pozbyto się Marji, by nie dać powodu do gawęd o powrocie córki, o której ona nie słyszała nigdy.
Pole było oczyszczone, świadków nie było żadnych, Daumontowie nie potrzebowali obawiać się niczyjej niedyskrecji.
Dzień przeszedł spokojnie Robert rano udał się do biura, i wrócił o godzinie zwykłej. Zdziwił się nie zastawszy służącej, lecz nie powiedział ani słowa. Po obiedzie, przyniesionym z bliskiej restauracji, odważył się uczynić żonie kilka zapytań.
— Jutro wieczorem Terasa będzie już tutaj... oto wszystko, co mogę ci powiedzieć. Wyjdź wcześniej z biura, zjedz obiad w restauracji i wracaj prędko... Na mnie nie czekaj, bo mogę powrócić późno w nocy.
— Więc na mnie zwalasz przyjęcie Teresy! — zawołał Robert przestraszony. — Dziękuję ci!
— Mój kochany, potrzebaż nareszcie, byś przydał się kiedy na co! — odrzekła Eugenja. — Pamiętaj, że nadzieja którąśmy utracili, wraca nam znowu. Nadzieja, rozumiesz to? Posiadając Teresę w rękach, możemy dojść do upragnionego celu, do majątku! Pamiętaj być surowym z tem dzieckiem krnąbrnem, i przestań być ślamazarnym, jak jesteś zwykle. Zby-
Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/332
Ta strona została skorygowana.