— Czego pan chcesz?
— Czy pan jesteś Gaston Dauberive? — zapytał Touret.
— Nie, panie.
Teresa przejęta strasznem przeczuciem, zbladła i zachwiała się.
— Przypuśćmy, lecz pani zapewne jest córką Roberta Daumont, szefa biura w ministerjum spraw wewnętrznych?
Teresa przerażona, by nie upaść, oparła się o ramię swego towarzysza.
— Co znaczą te pytania? — zapytał ten ostatni.
— Nie do pana mówię — odrzekł Joachim sucho — poczem głosem rozkazującym i brutalnym, niezgodnym z własnym przydomkiem Miodusia, dodał:
— Tak czy nie, pani czy panna, nazywasz się Teresą Daumont! Uprzedzam, że wszelkie kłamstwo będzie bezskuteczne.
Młoda kobieta zgnębiona do reszty, wyjąkała:
— Tak, panie... jestem Teresą Daumont...
— Wiedziałem o tem, lecz chciałem to słyszeć od pani samej.
— Cóż pan sobie życzysz?
— Byś pani nie wracała do Montgrésin.
— Ależ panie... tam na mnie czekają...
— Wiem o tem, czeka Gaston Dauberive i właśnie dla tego, byś do niego nie wróciła, aresztuję cię w imię prawa!
Uderzenie piorunu nie wywarłoby straszniejszego skutku nad te słowa Toureta. Teraz dopiero
Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/342
Ta strona została skorygowana.