czynki rosły i chowały się zdrowo... Zobaczymy je wkrótce...
Wypada nam jeszcze powrócić na chwilę do jednej z osób występujących na początku naszego opowiadania, a mianowicie do Pawła Gaussin, ojca chrzestnego Paulinki, który udał się do lndji, ażeby tam dojść do majątku.
Jeden list jego adresowany do rzeźbiarza, a datowany z Lahory, doszedł do rąk właściwych, na inne jednak, które nastąpiły już znacznie później, nie było żadnej odpowiedzi. Przerwę w korespondencji spowodowały częścią interesa, częścią ożenienie się Pawła z córką właściciela bogatych kopalni. Przyjaciel Gastona zyskał to, czego pragnął, niezależność i znaczny majątek.
Pomyślał wtedy o przyjacielu swoim, zamieszkałym we Francji, nie odbierając żadnych wiadomości drogą prywatną, postarał się o nie drogą urzędową... Jak wiemy, nie mogły być one pocieszające.
Odpowiedź mera z Orry-la-Ville, na zapytanie, co się stało z Gastonem Dauberive, który w roku 1866-ym zamieszkiwał w Montgrésin, i dziecięciem zapisanem w księgach stanu cywilnego pod imieniem Pauliny Dauberive, brzmiała, iż tak ojciec jak i maleńka znikli nagle bez pozostawienia najmniejszych ślądów...
Poczciwy Gsussin ze łzami w oczach pokazał ten list żonie swojej i intendentowi, także francuzowi, nazwiskiem Michał Bernard. Niestety, nie spo-
Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/375
Ta strona została skorygowana.