— W każdym razie przyznaj się, iż wolisz pensję?
— Kiedy mnie zmuszasz, ażebym ci to powiedziała, więc tak! Wolę być raczej, niegodziwcze jakiś, pomiędzy mojemi przyjaciółkami, które są dla mnie grzeczne, aniżeli przy tobie, który drażnisz mnie co chwilę. Ale poczekaj, dam ci, na coś zasłużył, nie będę mówiła o tobie ani słówka w listach do mamy.
— A ja nigdy za to nie przyjdę cię odwiedzić.
— W takim razie sam siebie ukarzesz... Bo nie przychodząc do mnie, nie zobaczysz także mojej przyjaciółki... która jest zarówno piękną jak dobrą, która ma złote serduszko... jednem słowem Róży Madoux.
— Róży?
— Nieinaczej, a gdybyś wiedział, jak to imię dla niej właściwe... Mieszka wraz ze swoją matką w folwarku Rosiers niedaleko Sucy. Matka jej jest wdową i utrzymuje się ze sprzedaży płodów ogrodniczych...
— Ależ jak widzę, siostrzyczko, znasz najdrobniejsze szczegóły życia rodziny Madoux.
— Nic niema w tem dziwnego — przerwała rozmowę dwojga młodych ludzi matka. — Ja sama się dowiedziałam o tem od przełożonej pensjonatu, od której zasięgałam wiadomości, widząc, jak nasza Reginka przylgnęła do Róży. Powtarzam, że jest czarującą i że ja sama czuję dla niej nieprzepartą sympatję.
Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/378
Ta strona została skorygowana.