dosłyszanym — posłuchaj mnie i zawierz mi. Czy cię kocham, czy nie, ty nie powinnieneś mnie kochać... Nie mogę być pańską żoną, a tem mniej kochanką. Jedna chwila powinna panu wystarczyć, żeby się nad tem zastanowić... Wszystko mogę przenieść w życiu i wszystko zniosę nie uskarżając się, z wyjątkiem położenia hańbiącego lub wątpliwego. Jeżeli nie masz dosyć siły, ażeby stłumić w sobie tę miłość, ja się poświęcę. Opuszczę dom twojego ojca, ucieknę daleko i ukryję się tak dobrze, że nie zobaczysz mnie więcej. Umrę może, lecz spełnię mój obowiązek.
— Różo, co mówisz? — przerwał Rene zasmucony głęboko. — Jakto? zawsze tak dobra i słodka, byłażbyś tak okrutną i oddaliłabyś się, wiedząc, ile twoja strata przyczyni mi cierpienia?
— Będę tak okrutną, ponieważ takie moje postępowanie zapewni mi przynajmniej twój szacunek...
— Odejdziesz?
— Tak trzeba! Wszystko nas rozłącza.
— Wszystko nas łączy chyba?
— Wszystko rozłączy. Prawa, przesądy światowe, różnica położenia, wdzięczność wreszcie, jaką winnam rodzinie twojej... Nareszcie ja sama, ponieważ jeżeli nie będę mieć pewności, że wyrwiesz z serca twojego uczucie tak dla ciebie niebezpieczne, nie mogłabym żyć obok ciebie kochająca, lecz spokojna jak siostra przy bracie...
W tej chwili młode dziewczę po raz drugi wstrzymać nie mogło łkań swoich.
Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/416
Ta strona została skorygowana.