Tymczasem Jarry około godziny 6-ej wieczorem przyszedł zmienić drugiego dozorcę Gastona, Mikołaja, w pałacu, na rogu ulicy Saint-Dominique.
Hrabina po chwili niedługiej udała się na jakąś feztę dobroczynną, i w ten sposób ex-galernik na kilka godzin pozostał panem placu.
Udał się też niezwłocznie do rzeźbiarza. Gaston zajmował już swoje zwykłe miejsce przy oknie.
— Za godzinę córka pańska będzie tutaj — rzekł.
Mrok szary ukrył wszystko. Jarry zapalił światło, i płonącą lampę postawił na oknie.
— To sygnał — objaśnił Gastona.
Jakoż po upływie kilkunastu minut, lokaj wszedł do pokoju z listem.
— Oddała mi to jakaś kobieta, która czeka na odpowiedź.
— Wprowadź tutaj tę kobietę. Jestto moja krewna, która przybywa ze wsi i która ma coś nader pilnego mi powiedzieć. Po kilku chwilach mniemana wieśniaczka znalazła się w salonie sąsiadującym z apartamentem Gastona. Cbustka okrywająca jej głowę spadła, a Jarry, skoro służący się odalił, zawołał uradowany.
— Wybornie! doskonale Paulino.
— Zadowolony jesteś ze mnie? — zapytała przybyła, w której czytelnicy zapewne już się domyślają ex-służącej, wynalezionej przez Jarry‘ego, a
Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/442
Ta strona została skorygowana.