Ujrzawszy go hrabina, porzuciła swojego towarzysza.
— Wiesz pan, co mi w tej chwili opowiadano, drogi doktorze? — zapytała bez wstępów żadnych.
— Że wieczór dzisiejszy jest uroczystością zaręczynową.
— Jak się dowiedziano o tem, nie wiem. Ale sam fakt jest rzeczywisty.
— Zuam narzeczonego, ale narzeczona?
— Róża.
— Ta... nauczycielka?
— Przyjaciółka mojej córki, tak. Czy to panią zadziwia?
— Przynajmniej. Wiem, że pan nie odrzuciłbyś dziewczyny, zasługującej na szczęście, chociażby nawet nie miała majątku.
— I nazwiska — dorzucił doktór.
Hrabina zadrżała.
— Bez nazwiska — powtórzyła.
— Ależ tak, ponieważ jest niemożliwem, ażeby o tem nie dowiedziano się później, lepiej że będą wszyscy wiedzieć teraz.
— Ależ ona przecież nazywa się Róża Madoux.
— Nazywa się tylko Róża. Nazwisko Madeux nie jest jej własnem, tylko matki przybranej, dzielnej wieśniaczki, która ją wychowała.
— Dziecię podrzucone więc?
Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/456
Ta strona została skorygowana.