— Gdyby tak było, umarłbym.
— To byłoby niegodnem ciebie. Trzeba cierpieć i żyć.
— Żyć bez Róży nie mogę.
— Zapomina się...
— Inni być może, ale ja nie zapomnę, nie zapomnę nigdy... Wreszcie po co mi mówicie to wszystko? Jeżeli uczucia Róży względem mnie się nie zmieniły i jeżeli mnie nie zwodzi, cóż mogłoby uniemożebnić nasze małżeństwo?
— Róża znalazła ojca.
— Któż jest nim?
— Obłąkany, którego przyjęła hrabina Kouravieff, i to dla niego widziałeś ją wchodzącą do pałacyku na ulicy św. Dominika. Miłość dla ojca zabrania jej opuszczać go teraz, nakłada na nią poświęcenie, przed którem się nie cofnie. Kocha cię zawsze, ale tajemnice rodzinne nie pozwalają jej zostać twoją żoną.
— A cóż mnie to obchodzić może, iż ojciec jej jest obłąkanym?
— Nie staraj się zgłębić tajemnicy, która otacza urodzenie Róży.
— Ależ czy nie widzicie, że mnie zabijacie tem. Czyż Róża dla ojca ma prawo porzucić mnie?.. Pójdę do tego warjata i powiem, że ubóstwiam jego dziecię, ojciec go wyleczy, a nagrodą za powrócenie mu zmysłów będzie ręka mojej uajdroższej. Idę tam natychmiast.
Młody człowiek skierował się ku drzwiom.
Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/486
Ta strona została skorygowana.