I wzięła własnemi rękami szklankę z tacy i przy tknęła ją do ust Gastona Dauberive.
— Ja ci sama je podam, pij mój ojcze!
Rzeźbiarz wziął szklankę uśmiechając się, i wychylił ją do ostatniej kropli.
Pani Kouravieff i Jarry zbledli jak płótno i patrzyli na siebie w milczeniu.
Róża postawiła naczynie na tacy, i ex-galernik wyszedł z pokoju, mając skronie pokryte chłodnym potem...
Wzrok Gastona przed chwilą tak ożywiony, stał się znów nieruchomym.
Rene de Lorbac pod wpływem rozpaczy i wściekłości nie do opisania, opuścił Teresę i Eugenję Daumont.
Poszedł do siebie i tam dał wolny bieg swoim myślom i swojej boleści.
Róża odnalazłszy ojca, porzuciła go, chociaż był jej narzeczonym i nie pożegnawszy się z nim, udała się do obłąkanego.
Poszła do tego domu, w którym każdego dnia, o każdej godzinie, i każdej chwili widzieć będzie Anatola. A więc nie kochała go, nie kochała go nigdy... Kłamała zawsze. Szaleniec dla okazania wdzięczności hrabinie, narzuci. Róży małżeństwo z Anatolem, a ona oślepiona tytułem hrabiego, i wielkim majęt-