— Czy z panem Gastonem Dauberive mam przyjemność mówić? — zapytał przybyły.
— Tak jest...
— Może mi pan udzielić kilka chwil rozmowy?
— Raczy pan wejść — odpowiedział Gaston, usuwając się i wprowadzając gościa do przedpokoju. — Służę panu.
— Przyszedłem prosić pana o podjęcie się pewnej pracy.
— Czy rzeźbiarskiej?
— Tak jest.
— W takim razie raczy pan wejść do pracowni — odrzekł artysta, podnosząc portjerę, zasłaniającą wejście do drugiego pokoju.
Przybyły przedstąpił próg, i ciekawem okien zaczął rozglądać się po pracowni. Gaston pospiesznie zbliżył się do rozpoczętego biustu i nakrył go płótnem.
— Raczy pan spocząć — rzekł, wskazując fotel.
— Wiem — rzekł nieznajomy — jak drogi jest czas dla artysty, nie będę też go panu zabierać i przystępuję do rzeczy. Ale nim wypowiem cel mego przybycia, pragnąłbym uczynić jedno pytanie.
— Owszem.
— Czy to pan robił biust hrabiny de Preval Beaulieu?
— Tak, ja go robiłem.
— Szczerze więc panu winszuję. Posiada pan wielki talent. Podobieństwo bardzo dokładne i wykonanie zasługuje na największe pochwały. Masz pan przed sobą przyszłość świetną.
Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/57
Ta strona została skorygowana.