Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/69

Ta strona została skorygowana.

których przy świetle gazu spostrzegł metalową tabliczkę z napisem:

J. BOULEY

Ajent Biura informacji handlowych i innych.
Sprawy sądowe. Spory. Obrona w sądach

pokoju. Dyskrecja. Pośpiech.

Gaston zadzwonił.
Chłopak lat piętnastu otworzył drzwi i wprowadził go do gabinetu. Pan Bouley, człowiek niskiego wzrostu, szczupły i szpakowaty, siedział przed wielkiem biurkiem założonem papierami i pisał. Spostrzegłszy Gastona, powstał i wskazując ręką fotel, zapytał.
— Co pan rozkaże?
— Przyszedłem prosić o informacje.
— Czy o jakiej firmie handlowej?
— Nie jestem kupcem.
— Więc jakaś sprawa poufna!
— Tak, panie.
— Osoba, o którą panu chodzi, mieszka w Paryżu, czy na prowincji?
— W Paryżu.
— Nazwisko?
— Robert Daumont.
— Mieszkanie?
— Ulica Trudaine nr 28.
— Stanowisko społeczne? Zajęcie?
— Właśnie nie wiem tego.