ożenił... Rozumie się, że mu ją odda, ale z warunkiem, że rodzice pozostaną z nią razem, i wraz z nią używać będą przyjemności wielkiego majątku męża, majątku, którego znaczna część powinna być im przyznana aktem urzędowym.
— I córka miałaby się na to zgodzić — przerwał oburzony Gaston — ona przystałaby na podobny układ, którego wszystkie korzyści byłyby po ich stronie! Ona miałaby się poświęcić i zostałaby żoną starca dla tego tylko, by zapewnić im życie wystawne!...
— Cierpliwości — powiedział Bouley. — Wkrótce zaczniemy mówić i o Teresie Daumont, lecz trzymajmy się kolei.
— Matka miała zawsze tylko jeden cel życia: zaspokojenia swoich instynktów osobistych; dla dojścia do niego poświęciłaby wszystko bez wahania. Ten szatan egoizmu, myślący tylko o sobie, jest przytem despotycznym. Rządziła mężem swoim i panuje nad córką do tego stopnia, że Teresa drży przed nią...
— Może ona się nad nią znęca?... — przerwał Gaston.
— Tak dalece chyba nie, przynajmniej nie słyszałem o tem... Nie mam dowodów, by Eugenja Daumont sprawiała córce cierpienia fizyczne, ale jest rzeczą prawdopodobną, że nie oszczędza jej moralnych naciskiem swej woli macierzyńskiej, naciskiem, który wzrasta coraz więcej, ponieważ czując zbliżająca się starość, pragnie prędzej dojść do celu.
Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/83
Ta strona została skorygowana.