— Czy pani Daumont bywa z córką w towarzystwach?
— Teresa dopiero niedawno ukończyła pensję... i dotychczas była tylko parę razy w teatrze, gdzie jej obecność wywołała wrażenie. W tej chwili pani Daumont bardzo zręcznie, jak najlepszy dyplomata, stara się o wprowadzenie córki do kilku salonów, w których ludzie więcej niż dojrzali, wdowcy lub zatwardziali wyznawcy bezżeństwa głównie się zbierają. Tam właśnie szuka ona zięcia miljonera.
— I czy pan sądzi że otrzyma zaproszenie?
— Bezwątpienia i to dzięki wyższemu urzędowemu stanowisku swego męża. Wtedy dopiero rozpocznie na rachunek swej córki polowanie na męża, polowanie zapalczywe...
— I czy jej się uda?
— Kto to wie?... Być może... Czego kobieta chce, djabeł tego chce...
— Czy pan wszystko już powiedział o pani Daumont?
— Wszystko czego się mogłem dowiedzieć.
— Więc proszę teraz o Teresie.
— Informacje zebrane o niej są krótkie. Panna Daumont ma lat siedmnaście i sześć miesięcy. Jest bardzo piękną, wykształconą, inteligentną, zadziwiającej łagodności, ale słabą, bez inicjatywy i energji. Taką ją przynajmniej znano na pensji. Przed matką drży... Jedno spojrzenie pani Daumont zapędza ją w myszą norę.
— Z tak słabym charakterem Teresa nie zdoła
Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/84
Ta strona została skorygowana.