Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/190

Ta strona została skorygowana.
VII.

Pani Gevignot, jak wiemy, natychmiast po pogrzebie Jakuba Tordier, odwiozła Helenę na pensję, nie szczędząc słów pociechy biednemu dziewczęciu. Tu na pensji, jeszcze większą pociechą było dla Heleny towarzystwo i wielka przyjaźń, jaką jej okazywała Marta de Roncerny.
Przed swoją przyjaciółką zwierzało się nieszczęśliwe dziewczę z rozpaczy, jaką przejmowało ją postępowanie matki i myśl, że nigdy nie spełni się jej marzenie zostania żoną Lucjana.
Marta krzepiła ją słowami otuchy i nadziei.
W parę dni potem, jednostajny tryb życia na pensji, przerwany został przyjazdem hrabiny de Roncerny, która przybyła wraz z Joanną Bertinot.
Przełożona pensji widziała kilkakrotnie małą garbuskę w willi Petit-Bary i słyszała od pani de Roncerny o wysokich zaletach jej charakteru, dlatego też została zdziwioną, dowiedziawszy się, że jej proponowano wzięcie dziewczęcia do domu, że hrabina chce się z nią rozłączyć.
Pani de Roncerny była zbyt rozsądną, ażeby nie zrozumieć zdziwienia przełożonej, i dlatego opowiedziała jej całą historię, która wzruszyła panią Gévignot i rozproszyła wszelkie podejrzenia, jakie mogłaby powziąć.
— Zatrzymuję cię u mnie, moje dziecko — odezwała się łaskawie do Joanny — i kochać cię będę, jak cię kocha pani de Roncerny... Co zaś do płacy, pobierać będziesz taką samą, jak w willi Petit-Bry.
Joanna podziękowała słowami, pełnymi prostoty, i zapytała, co będzie obowiązana robić.
Przełożona odpowiedziała, że służba polegać będzie na zajmowaniu się pokojami ośmiu starszych pensjonarek, utrzymywaniu w porządku ich bielizny i ubrań, przy czym dodała: