Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/22

Ta strona została skorygowana.

a gdy co mówię to chyba można mi wierzyć... Cóż poradzi twa córka na taką chorobę?... Myślisz może, że ona potrafi cię lepiej pielęgnować niż ja?... Ta mała indyczka nie umiałaby nawet przyrządzić filiżanki rumianku.
Jakub Tordier wydał stłumione westchnienie.
To westchnienie przyprowadziło garbuskę do wściekłości.
— No! dosyć już tego! — zawołała brutalnie. — Schowaj sobie te kaprysy na kiedyindziej!... Śpij, to lepiej ci robi; niż to jęczenie... Ja idę do apteki po lekarstwo... Także pieniądze rzucone w błoto.
— Chciałbym zobaczyć córkę! — wyjąkał chory z uporem. — Chciałbym zobaczyć moją córkę...
Julia nie raczyła nawet odpowiedzieć. Wyszła pogardliwie ruszywszy ramionami.
Jakub Tordier zasłonił kołdrą zmienioną twarz.
Ukrywał łzy.
Garbuska wróciła do swego pokoju.
Włożyła na szlafroczek ciemny wełniany szary szal, na głowę kapelusz, przerabiany przez nią samą z dziesięć razy i wyszła z mieszkania, pozamykawszy drzwi na klucz.