Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/241

Ta strona została skorygowana.

cierpliwością na urzeczywistnienie obietnicy panny de Roncerny.
Ta nie zapomniała o obietnicy i przy sposobności sprzyjającej przypomniała matce swe życzenie, ażeby pojechać do Julii Tordier i prosić o pozwolenie zabrania Helenki z pensji na kilka dni do willi.
— Czy sądzisz, że się to nam powiedzie, drogie moje dziecko? — spytała hrabina.
— Mam nadzieję.
Nazajutrz miały już jechać do Paryża po różne sprawunki, postanowiły więc jednocześnie być u matki Heleny.
Garbuska, w chwili gdy dał się słyszeć w jej mieszkaniu odgłos dzwonka, ogarnięta była najprzykrzejszymi myślami, o jakich mówiliśmy.
Drgnęła, wstrząśnięta od stóp do głowy, jakby prądem elektrycznym.
— Może to Prosper! — rzekła do siebie.
I krokiem, najprzód chwiejnym, a potem już pewniejszym, skierowała się ku drzwiom i otworzyła je.
Hrabina i Marta stały na progu.
Na widok Garbuski, istoty tak dziwacznie bezkształtnej, matka i córka w pierwszej chwili, pod pierwszym wrażeniem, mimo woli się cofnęły.
Julia nie znała ani hrabiny, ani Marty.
Zdziwiona była, widząc przed sobą dwie eleganckie kobiety.
Sądziła, że to pomyłka.
— Czy się panie nie omyliły? — zagadnęła.
— Sądzę, że nie — odpowiedziała Marta.
— Czego panie sobie życzą?
— Chciałybyśmy się zobaczyć z panią Julią Tordier...
— To ja jestem. Czego panie chcą ode mnie?
— Chciałybyśmy z panią kilka chwil pomówić — ode-