Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/264

Ta strona została skorygowana.

— Gdzie to dziecko służyło poprzednio?
— U pani hrabiny de Roncerny, w Petit-Bry...
Czoło Garbuski zasąpiło się.
— Teraz zaczynam rozumieć — rzekła — panna de Roncerny była przyjaciółką Heleny i bez wątpienia zwierzała się ze wszystkim swej pokojówce. Ta panna de Roncerny wydała mi się bardzo egzaltowaną... To przy niej Joanna taką się czułą stała dla Heleny...
— Być może... ale czyż w tym co złego?
— Jak długo Joanna Bertinot przebywała w Petit-Bry, u swych pierwszych państwa?
— Więcej niż dwa lata.
— Szczególne są podobieństwa na tym świecie! — wyrzekła Julia Tordier tonem drwiącym.
— Z jakiego powodu czyni pani tę uwagę? — spytała przełożona pensji.
— Bo gdybym spotkała Joannę Bertinot w domu mniej zacnym, od pani, myślałabym, żem ją widziała przed dziesięciu czy dwunastu dniami wśród okoliczności szczególnych.
— Wśród jakich okoliczności, pani?
— W pałacu sprawiedliwości, z kajdankami na ręku, prowadzoną przez strażników do sędziego śledczego.
Pani Gevignot sponsowiała.
— Nieprawda — ciągnęła dalej Garbuska — nieprawda, proszę pani, że to dziwne podobieństwo?
— To nie jest podobieństwo — odparła przełożona tonem poważnym. — Pani widziała właśnie Joannę.
Julia Tordier podniosła ręce i oczy ku sufitowi.
— Cóż znowu. Żartuje pani ze mnie! To niemożebne! — zawołała.
— Rzeczywiście, i zaraz pani to zrozumie... Nieszczęśliwe dziecko zostało niedorzecznie oskarżone o kradzież kosztowności, ale dowód materialny jej niewinności wyszedł niebawem na jaw i pan de Roncerny, zrozpaczony