Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/270

Ta strona została skorygowana.

Pani Gevignot wydała rozkaz innej służącej, ażeby poszła po Helenę do ogrodu i, zwracając się do Garbuski dodała:
— Jakkolwiek bardzo cenię Joannę Bertinot za jej wyjątkowe przymioty, jednakże zwolniłabym ją od siebie, gdyby pani zechciała ją wziąć do siebie... Ale to jedynie przez przywiązanie dla Heleny zgodziłabym się rozstać z tym dzieckiem.
— Jestem za to pani wdzięczną i powtarzam, że się zastanowię nad tym poważnie. Moje postanowienie zależeć będzie od wielu rzeczy, a szczególnie od mej córki.
— To Joanna opuści nas prędko, bo mam pewność, że Helenka będzie panią błagała o wzięcie jej.
Pani de Gevignot zaledwie wymówiła te słowa, gdy drzwi się otworzyły i ukazała się Helena.
Na widok Garbuski dziewczę wstrząsnęło się od stóp do głowy.
Zdawało się jej, że ma w nią ugodzić nowe nieszczęście:
— Matka moja! — wyjąkała, zatrzymując się na progu.
— Tak, rozumiem twoje zdziwienie — rzekła Julia Tordier, podchodząc do Heleny i ujmując ją za rękę z obłudną słodyczą — nie mogłaś się spodziewać mnie.
— To — prawda.
— Ani zwłaszcza powodu tych odwiedzin... Przybywam po ciebie...
— Po mnie... — powtórzyło dziewczę, coraz bardziej drżące.
— Tak, twoja obecność w Paryżu jest w tej chwili niezbędną.
— Po co?
— Dla dokończenia interesów spadkowych.
— Czy nie można ich załatwić beze mnie?
— Niepodobna.