Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/29

Ta strona została skorygowana.

— Nie, mówię najczystszą prawdę...
— Ja miałbym stać się następcą Jakóba Tordier, ja?
— Tak...
— Ażeby dostać jego interes, trzeba byłoby zapłacić, to jest mieć na to pieniądze.
— Byłbyś zapłacił...
— Z czego?
— Nie udawaj niewinnego... A z hojności garbuski!
— Julii Tordier!... Żony pryncypała!
— W jej własnej osobie!... Może mi będziesz mówił, że ona nie zrobiła do ciebie oczu... I to jakich...
— Tak, parę razy zdawało mi się, że zauważyłem...
— Więc... to była właśnie sposobność.
— Ależ ta pryncypałowa jest potworem... Wiesz o tym przecież dobrze...
— A tobie co to szkodzi?... Garb staje się pięknym, gdy pełen złota. O, gdybym ja był na twoim miejscu...

V.

Prosper Rivet napełnił oba kieliszki, wychylił swój, trąciwszy się z towarzyszem, i odparł:
— Rzeczywiście, mój dzielny Józefie, bujasz po obłokach... Gdybyś był na moim miejscu, byłbyś to samo uczynił, co i ja... to jest nic. Nie mogłem, przecież zaślubić Julii, do diabła, ponieważ nie była wdową.
— Ale córka jej niezamężna — rzekł Włosko.
— Więc cóż z tego? Przypuśćmy nawet, że Garbuska ma dla mnie słabość, to tembardziej nie dałaby mi się żenić z córką...
Józef Włosko wzruszył ramionami.
— A ja myślałem, żeś ty sprytniejszy — rzekł. — Jakżem się omylił... Jakżem się omylił... Ja utrzymuję i twierdzę że Julia Tordier bez wahania, byłaby ci poświęciła