Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/298

Ta strona została skorygowana.
XXX.

— Żyje! — podchwycił więzień po chwili milczenia i z wyrazem zgrozy. — A Joanna... córka moja... czy ją zna?...
— Nie... uspokój się pan! — odparł Józef Włosko. — Córka pańska nie zna matki...
— Z pewnością?
— Tak, z pewnością.
— Ale skądże pan wie, że Julia Derasme jest matką Joanny?
— Przypadkiem... Ta historia pana nie dotyczy więc zbytecznie byłoby ją opowiadać... Wpadłem przypadkiem na ślad, który mnie doprowadził do zupełnej pewności... Jestem w stosunkach z Julią Derasme...
— Pan?
— Tak, w interesach...
— Gdzież ona się znajduje?
— W Paryżu.
— Myślałem, spodziewałem się, że nie żyje. Bóg uczyniłby był dobrze, gdyby był zabrał ze świata tę ohydną istotę. A cóż ona robi w Paryżu?
— Szczęśliwą jest... Bogata... nawet bardzo bogata.
Piotr Bertinot wzniósł ręce ku sufitowi i zawołał:
— Czyż nie ma tam, w górze, sprawiedliwości!... Ta kobieta szczęśliwą jest i bogatą, może nawet szanowaną, kiedy ja jestem tutaj, ja!...
Rozmawiając z Julią Derasme, — podchwycił dawny dependent notariusza — zrozumiałem, iż w przeszłości jej tkwi tajemnica...
— Zbrodnia, powiedz pan, zbrodnia — przerwał więzień.
— A dla mnie byłoby rzeczą niezmiernie ważną poznać ją, ażeby nie dopuścić do popełnienia nowej zbrodni — ciągnął dalej Włosko.