Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/304

Ta strona została skorygowana.

wości — a kradnąc, posłuszny byłem woli silniejszej od mojej...
Hrabia miał do mnie najzupełniejsze zaufanie. Wiedziałem, że w zamku trzyma znaczne kapitały i wiedziałem, że je chowa nie w kasie ogniotrwałej, lecz w szkatułce, stojącej w gabinecie, w której wyłamanie zamka było jak najłatwiejszym w świecie.
Czekałem jednak dzień cały, pożerany gorączką, dręczony katuszami bez imienia, w walce między miłością i resztą sumienia, walcząc przeciw piekielnej sile, która mnie popychała.
Walczyłem napróżno...

XXXI.

Po chwili Piotr Bertinot ciągnął dalej:
— Niepodobna już było zwlekać dłużej.
W nocy zdecydowałem się.
Wślizgnąłem się do gabinetu hrabiego, bez hałasu wyłamałem zamek w szkatułce, otworzyłem szufladę i wyjąłem paczkę banknotów tysiąco-frankowych.
Było ich piętnaście.
W dwie godziny później znajdowałem się w oberży w Grand-Sacconex, przy Julii i rzuciłem pieniądze na jej łóżko, mówiąc:
— Masz! Bierz!... Jest to, czego żądałaś!...
— To dobrze! Jesteś mężczyzną i widzę, że mnie kochasz na prawdę! — odparła. — Teraz trzeba iść i to zaraz zrobimy.
— Iść — podchwyciłem zdumiony.
— Tak, i to natychmiast.
Zdawało mi się, że Julia straciła głowę, skoro chciałaby uciekać, będąc w takim stanie.
Panie! Przeciwnie, miała ona zupełnie zimną krew!