Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/348

Ta strona została skorygowana.

wił się Piotr Andrzej Bertinot, w wieku lat dwudziestu pięciu, rodem z Gex (we Francji) wraz z dwoma świadkami, i okazał nam dziecko płci żeńskiej, oświadczając, że jest jego ojcem i że urodziło się z matki niewiadomej trzeciego tegoż miesiąca o godzinie dziesiątej wieczorem.
Gdy Julia Tordier czytała to ostatnie zdanie, twarz jej przybrała wyraz niewysłowionego szczęścia.
— To dobrze... to dobrze... — wyrzekła głośno.
Położyła metrykę na biurko, dodając:
— To wszystko, czego pragnęłam się dowiedzieć.
— Ależ — odparł Włosko — mnie się zdawało, że pani chodziło głównie o dowiedzenie się o nazwisko matki.
— Pragnęłabym, ale skoro to niemożliwe, ponieważ o matce zeznano, że jest niewiadoma.
— Możeby jednak dało się odnaleźć... wyszperać...
— O! to zbyteczne! — przerwała Julia Tordier.
— No, to nie myślmy o tym.
— Tak, nie myślmy... Ale ja tu przyszłam nie tylko w sprawie tej metryki... Czy pan otrzymał wiadomości z Bourg?
— Z Bourg nie, ale z Nimes... Otrzymałem list od samego dyrektora więzienia...
— Cóż pisze?
— Że Piotr Andrzej Bertinot, skazany na dwadzieścia lat więzienia za kradzież z włamaniem, popełnioną u hrabiego de Bruille, gdzie służył za lokaja, umarł przed sześciu laty... Miałem list pod ręką przed chwilą... Gdzieżem go położył...
Były dependent podawał szczegóły zbyt dokładne, aby Garbuska mogła podejrzewać go o kłamstwa.
Zresztą mało jej zależało na tym, czy Bertinot żyje, czy umarł.
Niewiadomym przecież było, że ona jest matką Joanny Bertinot; więcej nie było potrzeba.
— Dziękuję panu — rzekła do Włoska.