Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/352

Ta strona została skorygowana.

Dodała:
— Bądź pan łaskaw przygotować projekt kontraktu.
— Kochana pani, ja więcej o pani myślę niż ty sądzisz... Ja, przewidując wszystko, już z góry zredagowałem ten projekt...
— To proszę mi go dać...
— Oto jest.
Julia Tordier przeczytała uważnie, co napisał były dependent, ważąc każde zdanie i każdy wyraz, jak on to sam już był uczynił.
— Tak!... wszystko mi się wydaje jasne i dokładne... zabieram kontrakt ten, podpiszemy go za kilka dni...
— A niech pani zaleci rejentowi, ażeby nie zmienił ani sylaby... Zaznaczyłem, jak pani widzi, że pan Rivet wnosi dwadzieścia pięć tysięcy franków... Suma ta jest prawie równa posagowi córki pani.
— Tak.
— Rada familijna więc musi pochwalić tę równość.
— Ja dam dwadzieścia pięć tysięcy franków dla Prospera... Pieniądze zaś Heleny reprezentują jej prawo na dom w Montmartre... A teraz znów testament, o którym mi pan powiedział?
— Kiedy pani chce go mieć?
— Jak najwcześniej...
— Zatem natychmiast... To się zrobi prędko... Akta jak najkrótsze, są jak najlepsze...
Włosko zredagował szybko w kilku wierszach projekt testamentu, mocą którego Prosper Rivet ustanawiał wdowę Tordier ogólną spadkobierczynię całego majątku, jaki miałby w chwili zgonu.
— Oto jest, kochana pani — rzekł do Julii, podając jej swoją robotę.
Przeczytała, uznała, że jest dobry i wraz z projektem kontraktu schowała do kieszeni.