Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/371

Ta strona została skorygowana.

— Heleno! — zawołała Garbuska.
— Co, mamo?
— Nie słyszysz, że ktoś dzwoni! Czy jesteś głucha! Idźże otworzyć prędzej!
Młoda dziewczyna spełniła rozkaz, a otworzywszy drzwi, cofnęła się mimowolnie, znalazłszy się wobec Prospera Rivet.
Za każdym razem, gdy Helena widziała pięknego komiwojażera, doznawała szczególnego uczucia wstrętu.
Prosper nie spostrzegał tego, albo się wcale o to nie troszczył.
— Moje uszanowanie przyszłej pani Rivet — wyrzekł tonem jowialnym.
Helena pozostała niemą, ale gwałtowne wykrzywienie twarzy znamionowało, czego doświadczała.
Garbuska poznała głos Prospera.
Nadbiegła, nie chcąc ani na chwilę pozostawiać go samego z córką...
— Chodź, mój zięciu — rzekła. — Mamy do pomówienia o bardzo ważnych rzeczach...
— Do usług, kochanej pani...
— Proszę za mną.
Garbuska zaprowadziła Prospera do swego pokoju i zamknąwszy drzwi, objęła go spojrzeniem, w którym pałał ogień namiętności, i odezwała się doń głosem wzruszonym i drżącym...
— Wszak kochasz mnie Prosperze, nieprawdaż? Kochasz mnie i kochać będziesz zawsze?
— Ależ najmniejsza wątpliwość byłaby dla mnie zniewagą — odpowiedział młodzieniec.
— Ach! jakże jestem szczęśliwa, że słyszę ciebie, wymawiającego tak słodkie słowa!
— Bądź pani szczęśliwą, ale mów ciszej... Helena mogłaby usłyszeć...