Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/378

Ta strona została skorygowana.

— Nie w całym departamencie... ale w każdym razie w Paryżu.
— Zdaje mi się jednak, że tę łaskę można uzyskać, gdy osoba odpowiedzialna zaręczy za uwolnionym?
— Tak...
— Czy chcesz dla mnie wyjednać tę specjalną łaskę?...
— Chcesz ręczyć za Bertinotem?
— Gotów jestem.
— Nie boisz się odpowiedzialności?
— Nie... Widziałem się z więźniem... Wyrzuty sumienia zrobiły z niego uczciwego człowieka...
— Czy będzie mógł znaleźć robotę w Paryżu?
— Nie będzie potrzebował szukać, mam dla niego zajęcie w swoim kantorze.
— Zajęcie? Jakie?
— Zajęcie kasjera.
Zastępca naczelnika zerwał się.
— Kasa ma być w ręku byłego złodzieja! — zawołał — Czyż to roztropnie? Pomyśl o pokusach...
— Nie boję się... Ufam mu zupełnie...
— Zresztą to już twoja rzecz.
— Czy podejmujesz się wyjednać mi tę łaskę?
— Naturalnie... Ponieważ ty tego chcesz... I to będzie łatwe.
— Cóż mam robić?
— Przyślij mi podanie, odpowiednio umotywowane w kwestii, którą mi wytłumaczyłeś... Ja je polecę specjalnie, dam je do podpisu naczelnikowi, jak również wniosek o ułaskawienie i poślę do prefekta w Nimes. Ten uwiadomi Bertinota, że otrzymał pozwolenie na pobyt w Paryżu.
— Dziękuję ci tysiąckrotnie! — wyrzekł Włosko, podając rękę pomocnikowi naczelnika. — Jesteś prawdziwym przyjacielem.
— Do twego rozporządzenia.