Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/422

Ta strona została skorygowana.

Zbyteczne byłoby dowodzić, że te następstwa mocno mu się uśmiechały.
Pozostawmy dwoje tych nędzników i powróćmy do małego domku na Montmartre przy ulicy Kanoniczek.
Helenie zszedł czas na przygotowaniu śniadania na czas powrotu Lucjana, z wędrówki w poszukiwaniu mieszkania.
Dziewczę zmieniło się do nie poznania, twarz jej przybrała wyraz radosny. Pani Gobert jakby odmłodzona. I Coco na swej grządce widocznie uszczęśliwiała obecność Heleny.
Młoda panienka odpłacała jej, przemawiając do niej pieszczotliwie.
Jednym słowem i ciotka i siostrzenica oddychały w atmosferze spokoju; żadne złe przeczucie nie zamącało ich myśli i nie zachmurzało jasnego nieba.
O wpół do pierwszej powrócił Lucjan. Uściskał obie kobiety.
— Wydajesz się bardzo zadowolonym... — odezwała się pani Gobert.
— Istotnie — odparł.
— Znalazłeś, czego szukałeś?
— Tak, lecz nie bez trudu!... Udało mi się nareszcie znaleźć ładne mieszkanko z oknami na ogrody... Pyszny widok... Zieleń i kwiaty, nic więcej nie można wymarzyć... Cztery jasne pokoje i kuchnia; będziemy mieli pokój jadalny i trzy sypialnie...
— Czy drogie?
— Nie bardzo...
— Ile?
— Sześćset franków.
Pani Gobęrt objawiła Błędne użycie szablonu→ brak lub pusty parametr "powinno".ździwienie.