Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/433

Ta strona została skorygowana.

— Komornik ci to objaśni; jeżeli nie zapłacisz, na bruk cię wyrzucę, a graty każę sprzedać... Nieboszczyk Tordier darmo was trzymał!... Tak ci się podoba mówić... Lecz ja nic o tym nie wiem!... Czy masz jaki kwit od niego?... Pokaż, a wyjdę natychmiast. Jeśli go nie masz, dawaj pieniądze!
— Ta kobieta to potwór! — mówiła pani Gobert, dysząc. — Żąda kwitów, a wie, że ich nie mam... Chce pieniędzy, a wie, że ich nie mam... Chce pieniędzy, a wie, żem jej nic nie winna... Zgubiła dziecko moje, teraz chce mnie na bruk wyrzucić!... — Wynoś się łajdaczko! Idź precz, złodziejko!
— Złodziejka! złodziejka! złodziejka! — powtórzył po trzykroć głos ostry.
To papuga brała stronę pani swojej.
— Dawaj moje pieniądze! — syczała Julia Tordier.
— Złodziejka! złodziejka! — powtarzała papuga.
Z oczami, krwią nabiegłymi, Garbuska posunęła się do papugi, zdecydowana łeb jej ukręcić.
Lecz papuga szczęknęła dziobem z taką gwałtownością, przybrała postawę tak groźną, że Julia Tordier cofnęła się przerażona.
— O, biada ci, wdowo Gobert — rzekła, zgrzytając zębami. — Od dawna zemstę ci zaprzysięgłam, za rady, jakie dawałaś temu niedołędze Tordier, twemu bratu, ażeby go na mnie buntować! Po długim oczekiwaniu, nadszedł czas na koniec! Chciałaś mi zabrać córkę... Ja ci syna wzięłam i poślę go na galery... a ciebie wyrzucę na bruk i zostawię bez dachu i bez kawałka chleba! Dowidzenia, wdowo Gobert... Zobaczymy się jeszcze!
Wybiegła, trzaskając drzwiami.
— Złodziejka! złodziejka! — krzyczała na nią papuga.
Pani Gobert została sama. Przybita tyloma ciosami, poczuła zawrót w głowie, wyciągnęła ręce, szukając pod