Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/440

Ta strona została skorygowana.

i zrobię wszystko, co się należy.
— A ja zostanę przy niej... — rzekła Joanna.
— I my zostaniemy — dodały kobiety — będziemy razem modliły się za nią.
— Biedny pan Lucjan!... Co za straszny cios dla niego!
— Nieszczęśliwy!... — zawołała Joanna — uwięziony w chwili, kiedy matka na łożu śmiertelnym!... i rozłączony z panną Heleną na długo... może na zawsze!
Odźwierny poszedł zająć się przygotowaniami do pogrzebu, Joanna z pomocą kobiet ułożyła nieboszczkę na łóżku, przyniesiono wody święconej, zdjęto krzyż z nad łóżka i położono go na piersiach świętej niewiasty, którą zabiła niecna Garbuska.
Następnie Joanna zapaliła świece i zaczęła czytać psalmy za umarłych.
Zostawiliśmy Prospera Rivet przy ulicy Anbry, jak wynosił na ręku z powozu zemdloną Helenę.
Piękny komiwojażer był bardzo silny, nie czuł prawie ciężaru dziewczęcia.
W parę sekund był już w pokoju Heleny i położył ją na łóżku.
Dziewczyna nie odzyskała przytomności.
Długie włosy rozwiane tworzyły złotawą aureolę dokoła ślicznej twarzyczki, sina obwódka okalała oczy zamknięte.
Patrzył przez chwilę na Helenę i rozbierał rysy i kształty jej delikatne i zaokrąglone.
— Diabelnie ładna! — mówił do siebie. — Byleby nie umarła!
Wziął rączkę Heleny i trzymał w dłoni.
Ciepła była, puls się odzywał.
— Nie ma niebezpieczeństwa, za kwadrans przyjdzie do siebie — myślał.
A jednak nie puścił rączki, i uczuł jakiś dziwny a rozkoszny dreszcz w całej istocie, nieznany mu dotąd, jemu.