Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/441

Ta strona została skorygowana.

który cenił jedynie przyjemności dobrego jedzenia, wina i najniższej rozpusty.
Coś wznioślejszego w nim się budziło; doskonała piękność dziewczęcia nie tylko do zmysłów jego przemawiała.
— Do licha! — myślał — czyżbym się miał zakochać? — Ja, Prosper Rivet zakochany; to paradne! — Koniec końców, czemużby nie? — Ta mała dosyć na to ładna, szczególniej w porównaniu z matką... Jak ta diablica Garbata mogła się zdobyć na taką córkę? — Za dwa tygodnie będę mężem tego klejnocika... Mężem w całym tego słowa znaczeniu, a jeżeli stary potwór myśli inaczej, to myli się bardzo.
Słodkie myśli Prospera przerwało wejście Julii Tordier do pokoju obok.
Piękny komiwojażer wybiegł na jej spotkanie.
— Gdzie ona jest? — zapytała Julia.
— W swoim pokoju... na łóżku... bezprzytomna...
Garbuska przystąpiła do łóżka.
Ujrzawszy Helenę w całym blasku piękności, wdowa Tordier rzuciła podejrzliwym wzrokiem na Prospera, zdawało jej się bowiem, że oczy młodego człowieka błyszczą nienaturalnie.
— Ty ją tu przyniosłeś? — przemówiła głosem świszczącym.
— Tak, z pomocą agenta.
— Dlaczego agent odszedł?
— Prawdopodobnie uważał, że nie ma już nic do roboty...
— Sam tu z nią byłeś?
— Nie mogłem jej przecież odstąpić...
— Odejdź teraz — czekaj na mnie w sali jadalnej; niepotrzebny tu już jesteś...
Prosper wyszedł śpiesznie.