Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/445

Ta strona została skorygowana.

Pieniądze, zostawione przez Lucjana, wystarczyły na opłacenie wydatków.
Pogrzeb miał się odbyć trzeciego dnia o godzinie dziesiątej rano.
Całą noc Joanna na przemian z sąsiadkami czuwały przy zwłokach.
Biedna dziewczyna przeczuwała, że dla Heleny wszystko stracone; a śmierć pani Gobert wzniosła niezwyciężoną pomiędzy nią i Lucjanem zaporę.
Pomimo całego przywiązania i chęci pomocy Helenie, czuła, że jej gruntu pod nogami braknie, i że niepodobieństwem będzie odebrać córkę matce i wyrwać Lucjana z więzienia.
Odźwierny ze swej strony przemyśliwał nad uwolnieniem młodego człowieka.
Udał się rano do mieszkania zmarłej.
— Panienko — rzekł do Joanny — chciałem z tobą pomówić, zejdź na chwilę, bo ja nie mogę odstąpić bramy.
— Z ochotą — odpowiedziała i zaciekawiona poszła za nim.
— Panienko — zaczął gdy już byli na dole — nie wiem, co cię wiąże z panią Gobert i panem Lucjanem, lecz chciałem podzielić się z tobą moimi spostrzeżeniami, bo zdaje mi się, że masz dla nich dużo przyjaźni.
— Nie myli się pan. — odrzekła — Poświęciłam się dla matki i teraz zrobię wszystko dla syna.

VIII.

Odźwierny obejrzał się, czy kto nie podsłuchuje i zaczął:
— Czy nie sądzi pani, że trzeba dać znać panu Lucjanowi o śmierci matki?
Myślę, że trzeba, jak pan mówi — ale jakim sposobem, do kogo się udać? Nie jestem krewną pani Gobert, nie mam