Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/449

Ta strona została skorygowana.

Mówiąc to, pociągnęła z sobą Joannę do mieszkania wołając na służącego:
— Antoni, ptrędko biegnij, poproś mojego ojca, niech przyjdzie z mamą, panem de Beuil i panem Soly... czekam na nich w salonie...
— Joasiu, — mówiła — powtórzysz wszystko mojemu ojcu! Musi wysłuchać mojej prośby i zająć się Lucjanem! Ale, jak przeszkodzić małżeństwu, ułożonemu przez tę niecną matkę?
— Niestety, to będzie bardzo trudno! Po takiej kobiecie jak Julia Tordier, można się wszystkiego spodziewać...
W tej chwili weszły do salonu cztery osoby oczekiwane.
— To ty Joasiu! — zawołał hrabia.
— Tak, ojcze — odrzekła Marta. — Joasia z bardzo złymi nowinami — które obchodzą najbardziej pana Soly.
— Mnie, pani? — zapytał pan Soly.
— Joasia była u pana w mieszkaniu, nie zastała pana przyjechała; chciała panu donieść, że Lucjan Gobert uwięziony.
— Uwięziony! — powtórzyli wszyscy.
— Lucjan! — zawołał pan Soly. — To niemożliwe... Znam go tak dobrze, i wiem, że niezdolny do podłości, ja bym mu całe mienie moje powierzył...
— O! panie, nie o to go obwiniają; wie pan, że Lucjan kocha kuzynkę swoją.
— Tak, pannę Tordier. Wiem nawet, że nieboszczyk pan Tordier pochwalał uczucie córki i Lucjana i nawet zaręczył ich z sobą...
— Na nieszczęście umarł ten zacny człowiek — przerwała Marta — a matka niegodziwa chce zmusić Helenę, aby zapomniała o tym, którego kocha, i poszła za człowieka, którym słusznie pogardza... A teraz, Joasiu opowiedz wszystko, co wiesz...