Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/454

Ta strona została skorygowana.

od jej powinności, ciągnąć w zasadzkę... To wszystko nazywa się uwiedzeniem małoletniej, chyba pan nie ma poczucia moralności, skoro tego pan nie rozumie!
— Żadnej zasadzki na kuzynkę nie robiłem, udała się ona własnowolnie pod opiekę mojej matki...
— Czy pan pisał ten list, załączony do skargi?
— Tak.
— Więc to, co pan utrzymuje, jest bezpodstawne... Każdy wiersz tego listu, jest namową do ucieczki.
— Potrzeba było przecież wyrwać moją kuzynkę od męczeństwa, od śmierci!
— Ażeby ją sprowadzić na drogę hańby!... Ażeby z niej uczynić kochankę swoją...
— Nie bluźnij, panie sędzio... Helena jest jak anioł czysta!
— Pozory zadają panu kłam zupełny.
— Moja kuzynka nie u mnie jest, ona jest u mojej matki, u swojej ciotki, siostry jej ojca!
— To dowodzi wspólnictwa matki pańskiej.
Lucjan czuł, że mu krew mózg zalewa, a jednak zapanował nad sobą i głosem, drżącym ze wzruszenia, odpowiedział:
— O! jak widać, nie zna pan sędzia mojej matki! To święta kobieta! Gdyby nie była pewna, że ja jestem uczciwym człowiekiem i że jej siostrzenica będzie bezpieczniejsza u niej, niż u Julii Tordier, nie pozwoliłaby Helenie przestąpić progu swojego mieszkania.
— Nie powinna była nigdy na to pozwolić, tak w interesie siostrzenicy jak i w pańskim.
— Nie pojmuje pan i nigdy nie pojmie, jakie męczarnie znosiła biedna dziewczyna. Uciekając z domu matki, chciała uciec przed brutalnym obejściem, przed biciem, wyswobodzić się od małżeństwa, niż śmierc straszniejsze-