Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/456

Ta strona została skorygowana.

letnią, będzie mogła postąpić według własnej woli. Oto jak myślałem, panie sędzio, i oto co powiem wobec sądu, a jeżeli są tam ludzie uczciwi, ludzie z sercem, zrozumieją mnie i rozgrzeszą.
— Nie ma pan nic dodać? — zapytał sędzia zgorszony.
— Nie...
— Zatem, podpisz pan zeznanie swoje.
— Dobrze, lecz chcę wiedzieć, co podpisuję.
Pisarz odczytał głośno badanie.
— Czy mogę dowiedzieć się o zdrowiu matki? Czy będzie mogła przyjść do mnie? — zapytał sędziego.
— Skoro śledztwo będzie ukończone, zobaczymy...
— Niech mi pan pozwoli, panie sędzio, przynajmniej napisać do matki.
— W tej chwili nie można.
— To jest okrucieństwo!
— Jeszcze jedno słowo, a każę pana zamknąć w więzieniu!
— Siła przed prawem, jak powiedział wróg nieuczciwy. Schylam głowę, lecz protestuję, oczekując odwetu prawa nad siłą...
Na znak sędziego, strażnik wyprowadził Lucjana.
— Napisz pan rozkaz przeniesienia do Mazas i trzymania w ścisłym odosobnieniu — rozkazał sędzia sekretarzowi.
Sędzia śledczy, którego sposób postępowania znają już nasi czytelnicy z badania Joanny Bertinot, był urzędnikiem pełnym dystynkcji i przekonanym o swej nieomylności, a w dodatku podejrzliwego charakteru i nieznoszącym przeczenia.
Nie mógł znosić obwinionego, który w obliczu jego nie stawał się pokornym.
Pośpieszamy dodać, że w gruncie był dobrym czło-