Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/459

Ta strona została skorygowana.

li pan, aby był skazany, co by go na wieki zgubiło.
Pomimo listu, tak gorąco polecającego, sędzia z miną sztywną odpowiedział:
— Jeżeli dobrze rozumiem myśl twoją, panie wicehrabio, przyszedłeś po prostu żądać wypuszczenia Lucjana Gobert na wolność, na zasadzie niepoczytalności? Wszak tak, panie wicehrabio!

X.

Pan de Beuil zmieszał się nieco tym ostrym tonem.
— Panie sędzio, — zaczął — pozwól się zapytać, czy są ważne powody niepozwalające, aby niepoczytalność wpłynęła na ułaskawienie?
— Tak, panie wicehrabio.
Narzeczony Marty zbladł, jak ściana.
— A jednak — mówił — to uczynek nie wyrozumowany zakochanego, bojącego się stracić przedmiot miłości.
— Pan to nazywasz uczynkiem niewyrozumowanym — odparł sędzia — wykradzenie panny małoletniej, zawrócenie jej głowy, godzenie na jej majątek; bo pozwól pan, że majątek gra w tym główną rolę.
— O, panie! Czy może pan w to wierzyć!
— Wierzę, i przekonanie to opieram na pewnej podstawie. Jak wytłómaczy pan ohydne postępowanie człowieka, korzystającego z wpływu, jaki ma na młodą panienkę, dziecko prawie, który zniesławia ją w oczach świata, aby potem zmusić matkę do oddania mu jej... Panie wicehrabio, ja nie nazywam tego czynem miłości szalonej, niewyrozumowanej! Nazywam to tak, jak prawodawcy określili w kodeksie: zbrodnią! A wie pan, że zbrodnia taka jest karana galarami.