Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/461

Ta strona została skorygowana.

cony rozpaczą, a to pogorszyłoby jego i tak złą sprawę.
— Wiem, panie, że można wypuścić na wolność za kaucją... Czy przyjąłby pan kaucję?
— Któż by ją dał?
— Hrabia de Roncerny i ja... Cyfrę sam by pan oznaczył... Błagam pana, nie bądź bez litości dla tego chłopca... Uważaj go za ofiarę miłości! Obiecałem tym, co losem jego się interesują, że uczynię wszystko możliwe, aby go uwolnić! Pozwól mu pożegnać matkę ostatni raz!... Hrabia i ja, przysięgamy ci, że Lucjan stawi się na każde pańskie zawołanie... Przecież to ani złodziej, ani zabójca. Nie odmawiaj podwójnego poręczenia, hrabiego de Roncerny i mojego.
Zdawało się, że gorące słowa oficera marynarki czynią wrażenie na sądowniku; jednak nie chciał się poddać jeszcze i rzekł:
— Badanie nieukończone...
— Cóż to znaczy, skoro Lucjan stawi się w każdej porze na wezwanie?
— Czy przygotowany jest na kaucję pieniężną, i to nie małą, bo dziesięć tysięcy franków...
Gaston wyjął pugilares i chciał liczyć peniądze.
Sędzia go powstrzymał.
— Nie tak zrobimy — rzekł. — Pisarz mój wskaże panu biuro, gdzie złoży pan w danym czasie pieniądze i przyniesie pan kwit... Ja zaraz kończę moje zajęcie i podpiszę rozkaz tymczasowy puszczenia na wolność.
— Dziękuję panu!... Jak będzie z jutrzejszym pogrzebem?
— Nie nalegaj, panie wicehrabio... Dla powodów, które wyłuszczyłem, nie zgodzę się na to... Hrabia de Roncerny i pan otrzymacie ode mnie zawiadomienie, kiedy trzeba będzie złożyć pieniądze, a moralnie zobowiążecie się podpisami. Dokąd mam list adresować?