Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/468

Ta strona została skorygowana.

Julia Tordier rzeczywiście ukazała się pomiędzy zebranymi na podwórzu.
Bystrym spojrzeniem rzuciła do mieszkania odźwiernego, a potem spojrzała na wieńce i przeczytała napisy: Ukochanej matce. Ukochanej ciotce.
— Kto kupił te wieńce? — zapytała odźwiernego.
— Panna Joanna te z napisami, a resztę sąsiadki — odparł zapytany.
Garbuska zadrżała.
— Kto to jest ta panna Joanna? — zapytała.
— Młoda panienka, znajoma pani Gobert.
— Czy ona jest tutaj?
— Jest w mojej izbie, z dwiema paniami, podobno z hrabiną Roncerny i jej córką.
Julia zbladła; spostrzegła w tej chwili, że oczy wszystkich zebranych są na nią zwrócone, bynajmniej nie z wyrazem przyjaźni.
Minęła szybko trumnę, nie spojrzawszy nawet na nią i weszła do izby odźwiernego.
Skłoniła się paniom Roncerny, które nie oddały jej ukłonu, i zbliżyła się do Joanny.
— Okazuje się, że panna znała panią Gobert?... — rzekła.
— Znam wszystkich, którzy cierpią przez panią...
Garbuska zgrzytnęła zębami i pomyślała:
— Ta dziewczyna była na pewno wspólniczką Lucjana i Heleny...
— Gdzie są klucze od mieszkania nieboszczki? — zapytała, zwracając się do odźwiernego.
— Oto są, proszę pani.
— Podaj mi, idę na górę.
Joanna rzuciła się i ujęła klucze.
— Nie! nie! — krzyknęła. — Nie wejdzie pani do mieszkania, dopóki ciało tej, co je zajmowała, znajduje