Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/473

Ta strona została skorygowana.

Dorożka czekała na ulicy, wsiedli wszystko troje i pojechali do stacji Vincennes, a stamtąd koleją do Joinville-le-Pont.
Niedługo potem Joanna powróciła i poszła wyglądać oknem, lecz na próżno, nie zobaczyła już tego dnia Heleny. Postanowiła zatem udać się na noc do Boissy-Saint-Leger i dowiedzieć się, czy pani Gevignot nie otrzymała czasem listów jakich dla niej.
Pojechała więc i o siódmej dzwoniła już do drzwi pensjonatu.
— Ah! to panna Joanna — zawołała odźwierna. — Pani już od dwóch dni dopytuje o panienkę... a szczególniej w gorączce ciągle wspomina kochaną swoją Joasię.
— W gorączce? — powtórzyła Joanna z przerażeniem. — Czy pani chora?
— O bardzo! obawiają się zapalenia mózgu... Lecz niech panienka wejdzie, jest tam dama klasowa, to opowie wszystko i odda list, co dziś rano przyszedł do panienki.
Joanna pośpieszyła do damy klasowej.
— O, moja Joasiu, co za nieszczęście! — zawołała dama klasowa. — Przełożona bardzo chora, doktór przepowiada zapalenie mózgu. Potrzeba starań ciągłych, a nie mamy nikogo, żeby jej dogodził.
— Dlaczego?
— Przełożona nie chce nikogo, ciągle tylko mówi o tobie; przywołuje cię co chwila...
— O, moja droga pani, czy mogę pójść do niej?
— I owszem. Chodź zaraz.
Przełożona posłyszała ruch koło siebie, obróciła się i poznała Joannę.
— Joasiu, moje dziecię — rzekła, wycągając rękę — rada jestem, że cię widzę... Czy powracasz do nas?
— Jeżeli tylko jestem potrzebna — odparła Joanna,