Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/487

Ta strona została skorygowana.

— A wicehrabiego de Beuil?
— Znam także... Zajęcia mojego szefa były tego rodzaju, iż codzień musieliśmy być w willi Petit-Bry, a panna Marta de Roncerny, narzeczona wicehrabiego de Beuil, jest serdeczną przyjaciółką z pensji mojej kuzynki Heleny Tordier... Poznałem ją, odwiedzając Helenę na pensji...
— Czy pan wie, jaką jest opinia panów Roncerny i de Beuil o panu?
— Spodziewam się, że nic takiego nie uczyniłem, ażeby postradać ich szacunek.
— To też posiadasz go pan... Panowie ci byli tu przed chwilą.
— Czy mogę zapytać, co ich sprowadziło?
— Przyszli w pańskim interesie...
— Chciałbym im podziękować za zaszczyt, jaki mi czynią, zajmując się moją osobą...
— Może będę mógł panu nastręczyć sposobność niebawem.
Zdziwienie Lucjana wzrastało.
— Czy ci panowie przyjdą tu znowu?
— Nie... Lecz może pan będzie mógł pójść do nich.
— Ja!!
— Od pana to zależy.
— Nie rozumiem pana... Jakim sposobem może to ode mnie zależeć?...
— Od pana, a głównie od obietnicy, jaką mi pan uczynisz, i mam przekonanie, że dotrzymasz...
— O jakiej obietnicy mówisz, panie sędzio?
— Zaraz panu wytłumaczę... — Panowie Roncerny i de Beuil ofiarowali za panem kaucję moralną... i żądali uwolnienia tymczasowego.
Lucjan trząsł się ze wzruszenia.