Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/53

Ta strona została skorygowana.

przyszłości... Przypuśćmy najprzód, chociaż nic nie jest mniej prawdopodobnego — że twój ojciec wkrótce umrze.
— Nie, on byłby wtedy godnym pożałowania! — przerwała Helena, a łzy jej się wzmogły. — On tak wielce cierpi, matka moja obchodzi się z nim tak okrutnie, że śmierć byłaby dla niego wyzwoleniem.
— Nie rozdrażniaj się i odpowiedz mi spokojnie... Gdyby ojciec twój umarł, cóżby się stało?... Nie mówię już o tym, oczywiście, jaki byłby dla ciebie cios straszny, gdyby opuścił ten świat twój ojciec tak ukochany... Patrzę tylko z punktu widzenia przyszłości... Otóż, po za twą boleścią, coby się stało?
— Czy ja mogę wiedzieć? — wyjąkała Helena.
— Otóż ja odgaduję...
— Zgadujesz?...
— Tak.
— To powiedz mi, bo ja nie wiem...
— Matka przede wszystkim wzięłaby cię do siebie.
— Właśnie tego się lękam!!... Jakież byłoby moje życie w jej domu!...
— Według wszelkiego prawdopodobieństwa, nie pozostawałabyś tam długo.
— A jakżebym się miała wydostać!
— Czyż nie masz już lat, ażeby wyjść za mąż.
Helena, słysząc te słowa, drgnęła całym ciałem.
Marta uczuła, że ręka przyjaciółki wdrygnęła się w jej dłoniach.
— Wyjść za mąż... — wyjąkała, nagle się zadumawszy.
— Naturalnie... Czy żeś nigdy nie myślała o tym?
— Tak... niekiedy...
— Rodzina twoja bogata jest, nieprawdaż?
— Tak sądzę, jakkolwiek nie znam stanu majątkowego ani mego ojca, ani matki..
— Czy dom, w którym mieszkają, należy do nich?...