Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/535

Ta strona została skorygowana.

de Roncerny, lecz wolała przemilczeć o tym przed Prosperem.
— Zresztą — dodała — mniejsza z tym... Wczorajsze jego obelgi miały wszystkich weselników za świadków, a to może jeszcze większą ściągnąć na niego odpowiedzialność, która i tak już jest niemałą!... Bądź spokojny... Będzie on miał spłacony dług, z procentami... Teraz, połóż się, mój piękny Prosperku... Jak się wyśpisz, będziesz jeszcze piękniejszy!...
Julia wyszła z pokoju z uśmiechem na ustach, tłumiąc jednakże ciężkie westchnienie.
Następnie wyszła po sprawunki i wpół godziny powróciła niosąc mleko, briosze i świeże masło.
Złożywszy to w kuchni, skierowała się do pokoju córki i zastukała do drzwi.

XXVI.

Helena przepędziła noc bezsennie, gorzko płacząc na myśl o Lucjanie.
— Kto tam? — zapytał drżącym głosem.
— Ja! Do licha!... Kogo byś chciała, żeby tu był? że to nie On, możesz być bezpieczną!... Dobrze mu zmyłam głowę! Wstyd mu własnego postępowania, i możesz na niego liczyć, że nie będzie więcej cię turbował swymi nieprzystojnymi pretensjami... Był pijany, i to go tłumaczy, teraz już jest zupełnie spokojny.
Helena, uspokojona, narzuciła kaftanik i otworzyła.
— Pocałuj mnie, moja córko — rzekła, nadstawiając jej policzek — i wierzaj mi, że pragnę tylko twojego dobra.
Słysząc te słowa obłudne, Helena uczuła mrowie, przechodząc po całym jej ciele, nie śmiała wszakże odmó-