Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/568

Ta strona została skorygowana.

Następnie mówił głośno:
— A także, dzięki wzorowemu postępowaniu jego, dozwolono mu zamieszkać w Paryżu. Złożyłem za niego kaucję i zobowiązałem się dać mu u siebie zajęcie, które ułatwi mu życie... na co uzyskałem przyzwolenie.
— A! panie, jaki pan dobry — składając ręce, zawołała Joanna.
— Przy wyjeździe z Nimes ojciec pani dostanie paszport, zawizowany do Paryża, i uda się wprost do mnie dla objęcia posady, którą dla niego zatrzymałem.
— Na drugim piętrze tego domu kazałem umeblować mieszkanie dla niego... i dla pani... gdybyś sobie życzyła pozostać z nim razem...
Skoro tylko tu będzie, ułatwię mu wszystkie formalności, dzięki moim licznym stosunkom. Widzi pani, że wszystko przewidziałem...
Nagle Joanna zamyśliła się.
Ostatnie słowa Włoska przywiodły jej na pamięć powód, który sprowadził ją tutaj i rady pani Gevignot.
— Panie — rzekła nareszcie — czy wolno mi zadać jedno pytanie?
— Niezawodnie...
— Jakim sposobem dowiedziałeś się o nieszczęściach mego ojca i co jest powodem, aby pan się zainteresował nim tak żywo i tak szlachetnie?
Jakkolwiek pytanie to było jasno i szczerze postawione, niemniej zmieszało byłego dependenta.
Nie mógł objaśnić, w jaki sposób został wtajemniczony w rodzinne jej sprawy. Należałoby opowiedzieć zbrodnię Julii Tordier i przyznać się niejako do jej wspólnictwa, wynikającego z jego milczenia.
Włosko nie życzył sobie tego, przynajmniej obecnie. Musiał zatem wymyśleć na poczekaniu coś prawdopodobnego, by nie rzucić do umysłu Joanny ziarna podejrzenia.