Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/57

Ta strona została skorygowana.
XI.

Panna de Roncerny, bardzo wzruszona, ujęła przyjaciółkę w swoje objęcia i ucałowała ją kilkakrotnie mówiąc:
— Droga moja Helenko... Biedna moja Helenko...
— Skoro wiesz teraz wszystko — rzekła córka Jakoba Tordier — to musisz zrozumieć, jak ja sama rozumiem że matka moja nie zgodzi się nigdy na to, żebym zaślubiła Lucjana.
— I ty go kochasz?
— Z całej duszy...
— Od dawna?!...
— Już w dzieciństwie nie rozstawaliśmy się wcale... Wówczas matka moja nie zawładnęła jeszcze moim ojcem tak jak dziś. Co wieczór widywaliśmy się z ciotką i jej synem... Kłótnia bez powodu, widocznie spowodowana przez matkę, sprowadziła nieporozumienie... stosunki codzienne zostały przerwane... Bądź co bądź Lucjan bywał jeszcze u nas niekiedy; ojciec wymagał, ażeby drzwi naszego domu nie były przed nim zamknięte, a ja czułam, jak w sercu moim rosło uczucie, jedno z tych, które nigdy nie wygasają...
Czas biegł... Władza matki nad ojcem wzmagał się ciągle... wola jej wzięła górę...
Lucjan już u nas nie bywał, a matka, ażeby go jeszcze lepiej rozłączyć ze mną, oddała mnie na pensję, chociaż ojciec chciał mnie mieć przy sobie w domu...
Bardzo się tym martwił, biedny ojciec, ale pocieszał się, odwiedzając mnie ukradkiem, wespół z Lucjanem, którego coraz bardziej kochałam!...
Pochwalał nasze projekty na przyszłość i mówił do nas:
— Pobierzecie się moje dzieci, ja wam to przyrzekam i muszą mnie wszyscy słuchać.