Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/571

Ta strona została skorygowana.

— Czyż znajdę sposób okazania panu mojej wdzięczności?
— Znajdzie pani...
— Jaki?...
— Miej dla mnie choć trochę przywiązania...
Ostatnie te słowa, Włosko wymówił głosem drżącym ze wzruszenia.
— Czy podobna, abym mogła pana nie kochać za to? — zawołała naiwnie Joanna.
Włoskowi wszystka krew napłynęła do serca.
Ona mówiła dalej:
— Byłabym złą i niewdzięczną, nie kochając pana, który mi dasz oglądać ojca!
— Zgadzasz się pani na zamieszkanie przy nim?
— Tutaj?... Czy podobna?... — rzekła Joanna w zamyśleniu.
— Czemu nie?
— On będzie pracował! Więc i ja także powinnam...
— Pensja jego wystarczy na dwoje. Pani będziesz miała tu dość zajęcia, jestem samotny, ojciec pani i ja będziemy potrzebowali gospodyni. Lepiej wybrać byłoby niepodobieństwem... Nakoniec, mógłbym panią widywać, i od czasu do czasu usłyszeć, że masz dla mnie przywiązanie.
Joanna zwolna usuwała rękę z jego dłoni i ją także poczęło ogarniać nieznane dotąd uczucie.
Lekki rumieniec okrył jej twarz i rzekła głosem łagodnym:
— Będę pana zawsze kochała, jak się powinno kochać tych, co są dobrzy i szlachetni.
— Taka miłość jest miłością siostry dla brata!...
— Bezwątpienia.
— A jabym pragnął, aby się ona z czasem zmieniła w inne uczucie...