Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/574

Ta strona została skorygowana.

— Do prędkiego widzenia, panno Joanno — rzekł.
— Tak, do prędkiego, i wierzaj mi pan, że szczerze i na wieki wdzięczną panu będę — odparła, ściskając jego rękę.
— Tylko wdzięczną?... O! panno Joanno, powtarzam raz jeszcze, iż spodziewam się od ciebie więcej, niż przyjaźni i wdzięczności...
— Przed chwilą, mówiąc mi o panu Lucjanie i Helenie, mówił mi pan: Czekajmy!... Ja także panu powiem: Czekajmy!..
— Tak krótką chwilkę widziałem panią... Odchodzisz... Zdaje mi się, że pustka dokoła mnie się robi...
— Wkrótce pustka ta nie będzie istniała... Adieu... Do widzenia...
I młoda panienka wyszła z gabinetu.

XXXIV.

Jakkolwiek czas wydawał się im bardzo krótki, Józef Włosko z Joanną spędzili razem przeszło dwie godziny.
Noc zapadała, ulica de la Verriere pogrążała się w cieniah.
Joanna, dążąc na ulicę św. Marcina, biegła, trzymając się chodnika po stronie domów.
Wzruszona rozmową z Włoskiem, nie spostrzegła o kilka kroków od drzwi, Julii Tordier, która osłupiała i zdrętwiała, widząc ją, wychodzącą od byłego dependenta i w tył się rzuciła.
Dla wyjaśnienia obecności Garbuski w tej chwili właśnie na ulicy de la Verriere, zmuszeni jesteśmy cofnąć się wstecz.
Przy ulicy Anbry obiadowano o godzinie szóstej.
Julia pragnąc wybadać swego następcę co do Joanny